poniedziałek, 25 maja 2015

Chapter 1

Kiedy rano zadzwonił mój budzik niechętnie otworzyłam oczy i go wyłączyłam. Usiadłam na łóżku, spoglądając przy okazji w lustro, które stało naprzeciwko. Po raz pierwszy od trzech lat nie obudziłam się z czerwonymi od płaczu oczami.
Ten dzień miał zmienić wszystko. Miałam w końcu zapomnieć o wszystkim, co było kiedyś i zacząć żyć na nowo. Dobrze wiedziałam, że z pomocą moich przyjaciół wreszcie mi się to uda.
Wyszłam z łóżka i powędrowałam do szafy. Zaczęłam przeszukiwać ubrania, chcąc znaleźć coś pasującego do mojego humoru. Nie było to jednak aż tak łatwe. Większość moich rzeczy była w ciemnych kolorach, a to tylko dlatego, że przez dość długi okres czasu i bardzo rzadko zdarzało mi się mieć dobry humor.
Po dłuższej chwili znalazłam w końcu białą sukienkę na ramiączka w czerwone kwiaty. Wiedziałam, że będzie na mnie dobrze leżeć. Dobrałam do niej równie czerwone baleriny i srebrny naszyjnik, który był zakończony czerwonym kryształowym serduszkiem.
Z tak przygotowanym strojem powędrowałam do łazienki. Położyłam ubrania na szafce stojącej w kącie i odkręciłam wodę, tak aby przez czas kiedy będę się rozbierać zleciała cała zimna. Gdy byłam już naga, weszłam pod prysznic, a ciepły strumień otulił moje ciało. Poczułam, jak moje napięte mięśnie powoli się rozluźniają.
Tego właśnie potrzebowałam. Chwili tylko dla siebie. Bez żadnych smutków i zmartwień. W końcu poczułam się wolna. Tak jak ptaka więzi klatka, tak mnie więziły wspomnienia. Ale ktoś nareszcie ją otworzył, żebym mogła wylecieć.
Kiedy już dokładnie umyłam włosy i ciało, wyszłam z kabiny i chwyciłam za ręcznik, po czym zaczęłam się wycierać. Gdy byłam już sucha, zrobiłam turban i zaczęłam się ubierać.
Kiedy spojrzałam w lustro, zobaczyłam zupełnie inną dziewczyną. To nie była już ta sama smutna Rose, którą widziałam każdego poranka. To było jej zupełne przeciwieństwo. Nie ujrzałam w lustrze ponurych i przygnębiających kolorów tylko żywe i radosne.
Uśmiechnęłam się lekko na ten widok i podeszłam do umywalki. Wzięłam kosmetyczkę do ręki, żeby móc zacząć robić dzienny makijaż. Nie był on nadzwyczajny. Używałam do niego trochę korektora i pudru, żeby zakryć moje niedoskonałości. Po rzęsach przejeżdżałam raz lub dwa razy tuszem, a na policzki nanosiłam niewielką ilość różu. Na koniec malowałam jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i makijaż był gotowy.
Zdjęłam turban z głowy i zaczęłam suszyć włosy. Układałam je przy okazji w fale, które delikatnie opadały na moje ramiona. Kiedy skończyłam, spryskałam je lakierem i mogłam już w spokoju wyjść do szkoły.
Pochowałam rzeczy i wyszłam z łazienki. Rozejrzałam się po pokoju. Było w nim jakoś tak ciemno. Podeszłam, więc do okna i rozsunęłam zasłony, wpuszczając trochę światła, do pomieszczenia. Od razu zrobiło się jaśniej, a co za tym idzie i weselej.
Podeszłam do łóżka i zaczęłam je ścielić. Nagle z jednego rogu spadło jakieś zdjęcie. Było w ramce, więc odłamki szkła walały się po podłodze. Postanowiłam, że posprzątam je jak wrócę ze szkoły, a tym czasem podniosłam ostrożnie zdjęcie. Spojrzałam na nie. Byłam na nim ja i Harry. Dobrze pamiętam, kiedy było zrobione. Byliśmy wtedy na wakacjach z naszymi rodzicami. Nie wiedzieli o tym, że jesteśmy. Zresztą dowiedzieli się dopiero po tym jak Harry wyjechał.

***
Obudziło mnie ciche pukanie. Usiadłam na łóżku i przecierając zaspane oczy, spojrzałam w stronę okna. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam za nim lokowatą czuprynę mojego chłopaka. Zresztą po nim można było się spodziewać wszystkiego.
Podeszłam do okna i otworzyłam je. Harry stał, a jego wzrok był utkwiony w ziemię. Wydawało mi się, że kopał jakiś kamyk i nucił coś pod nosem.
- Co ty tu do cholery robisz? Jak obudzisz moich rodziców to nie będzie za ciekawie- powiedziałam, a Styles spojrzał do góry.
- Ubieraj się. Idziemy na plaże, kochanie- wyszczerzył się. 
- Tobie się chyba coś pomyliło, Styles. Jest kurwa druga w nocy, a ty chcesz iść na jakieś spacer?
- No właśnie jest druga, a to oznacza, że twoi starzy śpią, a więc mogę zabrać cię na randkę- odparł bardzo przekonująco.
- Ach. Niech ci będzie- westchnęłam.
- No to świetnie. W takim razie zakładaj buty i bluzę, i idziemy na spacerek.
Zamknęłam okno i podeszłam do szafy, stojącej w rogu pokoju. Było ciemno, więc nie widziałam, co biorę. Kiedy udało mi się odnaleźć jakąś bluzę, wyciągnęłam ją i założyłam na siebie. Na nogi zaś wsunęłam białe japonki.
Po raz kolejny podeszłam do okna i je otworzyłam.
- Okay. Ubrałam się, a więc powiedz mi teraz, jak mam stąd zejść, geniuszu.
- To bardzo proste, różyczko. Skacz- uśmiechnął się.
- Harry ja cię naprawdę kocham, ale dzisiaj cię naprawdę pojebało. Ja stąd nie skoczę, jest za wysoko. Ledwo wydać twoją czuprynę. Boję się- spojrzałam na niego przerażona.
- Nie masz się czego bać. Złapię cię- wyciągnął w moim kierunku ręce.
Przykucnęła na parapecie, zamknęłam oczy i skoczyłam. Bałam się, że spadnę i coś sobie zrobię, a wtedy nie byłoby za ciekawie. Tak się jednak nie stało, bo po chwili poczułam dłonie Harry'ego oplatające mnie w tułowiu. Otworzyłam oczy i ujrzałam roześmianą twarz Stylesa.
- I co było aż tak źle?- pocałował mnie lekko.
- Nie, bo mnie złapałeś- uśmiechnęłam się do niego.
- Mówiłem, że cię złapię.
Odstawił mnie na ziemię i mnie przytulił. Owinęłam swoje drobne dłonie wokół jego szyi. Spojrzałam prosto w jego szyi. Spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy. Uwielbiałam im się przyglądać. Kojarzyły mi się z trawą w ogrodzie moich dziadków, którzy zmarli parę lat temu, a ich dom został sprzedany. Pamiętam, że było mi wtedy bardzo przykro.
- Czemu ty musisz być taki wysoki?- przerwałam ciszę, panującą między nami.
- Nie wiem, ale ma to swój plus, różyczko.
- Jaki?- zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Jak się do mnie przytulasz to słyszysz bicie mojego serca- odpowiedział i chwycił moją dłoń.
Chłopak miał rację. Uwielbiałam słychać bicia jego serca. 
Pamiętam, jak kiedyś byliśmy u niego. Leżeliśmy na skórzanej kanapie w salonie i oglądaliśmy "American Pie". A raczej on oglądał, ponieważ ja byłam wtulona w jego tors, wsłuchując się w bicie jego serca. Wypowiedział wtedy słowa, które zapadły mi w pamięć: "Ono bije tylko dla ciebie".
- To co idziemy?- wyrwał mnie z zamyślenia.
- Oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się i zaczęliśmy iść w stronę plaży. -Idziemy tylko na spacer brzegiem morza?
- Nie sądziłem, że oceniasz mnie aż tak nisko. Nie budziłbym cię tylko po to, żeby wziąć cię na spacer, na który możemy pójść nawet za dnia. Mam dla ciebie niespodziankę.
W tamtej chwili weszliśmy na plażę. Zdjęłam klapki i wzięłam je do ręki. Zawsze nie wygodnie mi się chodziło w nich po piasku.
- O właśnie, bo zapomnę. Fajna bluza i jeszcze ten kaptur z pandą- zaśmiał się.
Nie wierzę, że miałam tą bluzę na sobie. Harry miał mnie w niej nigdy nie zobaczyć. Zakładałam ją tylko w domu i to w dodatku jak byłam sama. Poczułam, że zrobiłam się cała czerwona. Gorzej już być nie mogło.
- Wyglądasz w niej uroczo- pocałował mnie w głowę.- I jeszcze te twoje rumieńce.
W tamtej chwili chłopak zatrzymał się i zakrył mi dłonią oczy. Nie pytałam, po co, bo dobrze wiedziałam, że chodziło o niespodziankę. Wolną ręką, chwycił moja dłoń i zaczął mnie powoli prowadzić.
Byłam ciekawa, co on znowu wymyślił. Byliśmy na plaży, więc co mogło być ta niespodzianką? Miałam nadzieję, że nie wrzuci mnie do wody ani nie zrobi niczego podobnego.
- Jesteśmy na miejscu- powiedział, zatrzymując się i zdejmując swoją dłoń z moich oczu.
Spojrzałam przed siebie. Na piasku był rozłożony granatowy koc w białe kropki. Nie było na nim widać ani ziarenka piasku, co było dla mnie zaskakujące, ponieważ wiało. Na kocu leżały dwie, duże, śnieżnobiałe poduszki. Obok na piasku stał pięknie pleciony koszyk.
- Piknik pod gwiazdami?- spojrzałam na niego z wymalowanym uśmiechem.
- Tak. Podoba ci się?- usiadł na kocu i pociągnął za rękę tak, że znalazłam się na jego kolanach.
- I to jeszcze jak. To jest naprawdę romantyczne- pocałowałam go.
Chłopak ułożył mnie na jednej z poduszek, a sam sięgnął do koszyka.
- Winą?- wyjął butelkę i dwa kieliszki.
- Harry zapomniałeś, że jestem nie pełnoletnia. Nie mogę.
- Tu nie ma twoich starych, więc nie musisz udawać takiej grzecznej. Dobrze wiem, że taka nie jesteś- wyszczerzył się.
- Powiedz mi kiedy zrobiłam coś niegrzecznego?
- Po pierwsze jest druga w nocy, a ty zamiast teraz grzecznie spać, siedzisz tutaj ze mną, a po drugie umawiasz się ze mną potajemnie. Wystarczy?
Nigdy nie patrzyłam na to pod tym względem, ale jak się teraz zastanowić to chłopak miał rację. Zresztą kiedy on jej nie miał.
- Wystarczy- westchnęłam.
- Ale mimo to cię kocham- pocałował mnie, podając mi lampkę wina.
- Ja ciebie też. Ale nadal nie mogę zrozumieć jednej rzeczy- wzięłam łyka.
- Jakiej?- spojrzał na mnie wyraźnie zaciekawiony,
- Czemu zakochałeś się właśnie we mnie? W szesnastoletniej gówniarze?
Harry spojrzał na mnie z uśmiechem. Nie musiałam długo czekać na jego odpowiedź, ponieważ dostałam ja niemal od razu.
- Nie jesteś żadną gówniarą i nigdy tak o sobie nie mów. Gówniarami są dziewczyn, które na siłę próbują przypodobać się na siłę starszym chłopakom. Które mimo to iż mają wszystko chcą wciąż więcej i więcej. Uważają się za lepsze od innych tylko dlatego, że ich starzy mają kasę. Gówniarami są dziewczyny, które specjalnie będę się pchać w ramiona pierwszego lepszego chłopaka, którym pozwolą się przelecieć tylko po to, żeby móc się pochwalić, że mają to już za sobą. Ty nigdy taka nie byłaś. Zawsze uważałaś. Sądzisz, że nie zauważyłem, jak czasem na mnie patrzyłaś albo jak otwierałaś usta chcą ktoś powiedzieć, gdy czasami spojrzałem w twoje oczy. Wiedziałem od samego początku, że się w mnie kochasz, ale ja nie byłem pewny swoich uczuć, co do ciebie, ponieważ obawiałem się, że jesteś taka jak te gówniary. Z czasem kiedy minął pierwszy miesiąc, a za nim kolejny uświadomiłem sobie, że taka nie jesteś. Że nie chcesz pchać się w moje ramiona, i że pokochałaś mnie za to jaki jestem. Wtedy byłem już pewny swoich uczuć, co do ciebie i ci to powiedziałem tamtego wieczoru u ciebie w domu.
Poczułam, że po moim policzku spływa łza. To, co powiedział było naprawdę piękne.
- Nie płacz, różyczko- przytulił mnie.
- To ze szczęścia. Twoje słowa mnie strasznie wzruszyły- Harry wytarł łzy z mojego policzka.

***
Poruszyłam głową w jedną i w drugą głowę. Nie chciałam sobie dalej tego przypominać. Dobrze wiedziałam, co się później się stało. Chciałabym zapomnieć o tamtej chwili, ale nie mogę. 
Podarłam zdjęcie na kawałki i wyrzuciłam do kosza, wychodząc z pokoju. Zbiegłam szybko na dół do kuchni, w której była moja matka i Brian.
- Dzień dobry, wszystkim- powiedziałam z uśmiechem na utach.
- Nie wierzę własnym oczom. Moja siostra się uśmiecha. No chyba, że nie jesteś moją siostrą- zaśmiał się.
- To ja, braciszku.
- Coś czuję, że dzisiaj wszystko się zmieni. Zawieść cię do szkoły?
- Możesz zawieść.

Od autorki: Przepraszam, że rozdział tak późno, ale nie miałam czasu na pisanie. Ale w końcu go znalazłam. Nie wiem, co mogę tutaj jeszcze napisać. No cóż. Do następnego :*
~Wasza Pauline~

6 komentarzy:

  1. Bardzo ładny rozdział :) Czekam na kolejny xx
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm ciekawe co się między nimi stało że już nie są razem ;o
    Intryga hmm ❤
    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi się podoba, jednak znalazłam kilka błędów i postanowiłam, że Ci je pokażę. Wybacz, że tak od razu, ale później bym o tym zapomniała i nic by z tego nie wyszło.
    A więc tak; moim zdaniem masz za dużo razy użyte słowa ,,włosy i ciało''. Chodzi mi o ten kawałek; ,,Kiedy już dokładnie umyłam włosy i ciało, wyszłam z kabiny i chwyciłam za ręcznik, po czym zaczęłam się wycierać. Gdy moje ciało było już suche, zrobiłam turban na włosach i ubrałam się.''
    Drugim takim błędem, jest również zbyt częste powtórzenie słowa. Tym razem chodzi o KIEDY, które zaczyna dwa, pod rząd, akapity. ,,Kiedy już dokładnie umyłam [...]
    Kiedy spojrzałam w lustro, zobaczyłam zupełnie inną dziewczyną. [..]''
    Widzisz już, o co mi chodzi?
    Brakuje również paru przecinków, ale ich braki nie są aż tak rażące w oczy, więc Ci ich nie będę wypisywać.
    Co do samej treści..
    Zaciekawiła mnie strasznie! Jestem ciekawa, co takiego stało się w życiu naszej bohaterki, iż nie umiała znaleźć radości w swym życiu. Harry odszedł? Zdradził? Umarł? A może miał wypadek? Może tu w ogóle nie chodzi o niego?
    Szczerze, to w to ostatnie wątpię, bo przecież rozdarła ich wspólne zdjęcie...
    Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę wiedzieć, kto jest jej bratem, w sensie jak wygląda, jak ma na imię, ile ma lat.. Wiem, że jest zakładka z bohaterami, ale ja nie wiem nawet jak ma na imię, przez co jest ona bezużyteczna, przynajmniej na razie.. Powiem Ci, iż byłoby fajnie, gdybyś tam opisała bohaterów. To strasznie pomaga.:D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Swoją drogą, co ile je będziesz dodawać?
    Pozdrawiam, karmeeleq. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przeczytałam prolog i już wiem, iż Styles zostawił ją. :c

      Usuń
    2. Postaram się dodawać raz w tygodniu :* A co do jej brata to jego imię jest podane w końcówce rozdziału ;)
      Rozdział pisałam między lekcjami, więc te powtórzenia są najpewniej spowodowane zmęczeniem :/
      Pozdrawiam, Pauline ♥

      Usuń